KALLOS BLUEBERRY....Coś nowego na moich włosach
18:27:00Dzisiaj chcę się z Wami podzielić moją opinią na temat, już dobrze znanej maski do włosów Kallos Blueberry.
Z Kallosa zawsze stosowałam dobrze znanego klasyka czyli maskę Latte, która spisywała się znakomicie.
Jednak w ostatnim czasie zrobiłam sobie długą przerwę od tych masek aby przetestować coś innego. Ostatnio skusiłam się jednak na coś innego od Kallosa a mianowicie na maskę Jagodową...
Maska z aktywnym składnikiem - ekstrakt z owoców czarnej jagody, który przenika do włosa nawilżając, odżywiając i odbudowując zniszczone, martwe włosy. Maska ze względu na wysokie stężenie substancji czynnych i witamin natychmiast odżywia i pielęgnuje suche i zniszczone farbowaniem włosy.
Olej z awokado głęboko odżywia włosy i skórę głowy. Włosy są zdrowe, elastyczne i lśniące.
Sposób użycia: stosuj po umyciu, na wysuszonych ręcznikiem włosach. Po upływie 5 minut spłucz.
(źródło: http://wizaz.pl/ )
Maska znajduje się w dużym plastikowym zakręcanym opakowaniu o pojemności 1000 ml. Kolor opakowania odpowiada nazwie produktu czyli borówkom. Przyznam, że szata graficzna nawet jest przyjazna dla oka.
Konsystencja maski jest kremowa, budyniowa. Łatwo się nakłada na włosy z których nie ścieka co bardzo mnie cieszy. Maski nie trzeba wcale dużo aby pokryć włosy, a przynajmniej w moim przypadku. Mimo, że mam włosy trochę za ramiona to są one bardzo cienkie w związku z czym ilość maski wielkości trochę większego orzecha włoskiego, bardzo dobrze je pokrywa.
Maska jagodowa więc myślałam, że zapach taki też będzie niestety obok jagód to ona nawet nie stała...
Zapach jest kwiatowy, w opakowaniu bardzo mocny. Po nałożeniu na włosy zapach traci na swej mocy.
Jej działanie mogła bym określić jako dobre. Będąc przyzwyczajona do maski Latte myślałam, że ta również sprawi,
iż włosy będą idealne po jej zastosowaniu, niestety troszkę się przeliczyłam. Do maski muszę dokładać olejek, inaczej moje włosy są trudne do rozczesania. Całe szczęście to jedyny minus tej maski.
Po wysuszeniu włosów są one widocznie odżywione i lśniące co mogę chyba zawdzięczać olejkowi. Mimo to i tak jestem z niej zadowolona, nie obciąża włosów a sprawia, że są lekkie...takie fiu fiu ;)
Skład
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Persea Gratissima Oil, Parfum, Vaccinium Myrtillus Extract, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCl, Maltrodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
W składzie wysoko jest olej z avokado, który bogaty jest w witaminy: A, B, E, H, K, PP, F, co bardzo mnie cieszy :)
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tej maski mimo jednego minusika. Po raz kolejny Kallos pokazał, że robi tanie ale bardzo dobre maski:) Koszt za 1000 ml to około 10 zł.
Używaliście tej wersji maski??
18 KOMENTARZY
o tej wersji nie miałem :D
OdpowiedzUsuńUuu alkohol w składzie, już mi się nie podoba..:/
OdpowiedzUsuńwiem że zapach rozczarowuje każdą dziewczynę :( ale i tak chce wypróbować.
OdpowiedzUsuńMimo, że zapach jagodowy nie jest to i tak jest bardzo ładny :)
UsuńCiekawa jestem, jak pachnie
OdpowiedzUsuńObecnie stosuje latte
Nie miałam tej maski,ale tyle dobrego o niej słyszałam,że w najbliższym czasie wpadnie w moje łapki;)
OdpowiedzUsuńMam ją jest ok, ale bez rewelacji. Za to wersja bananowa to cudo ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej bananowej :) Następnym razem...
UsuńMiałam maskę keratynową ale nie byłam zadowolona :( Mam ochotę na wersję bananową :)
OdpowiedzUsuńz Kallosa znam tylko wersję czekoladową, ta też wydaje się kusząca!
OdpowiedzUsuńOj kusi mnie ona jakis czas :)
OdpowiedzUsuńJa swoją przygodę z Kallosami zaczęłam od wersji bananowej i jestem zachwycona...
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam bananową!
OdpowiedzUsuńMam szampon bananowy Kallosa i jego zapach powala :D Na jagodową maskę bym się nie zdecydowała ;)
OdpowiedzUsuńObecnie używam bananowej, bo Keratin już na wykończeniu :D
OdpowiedzUsuńZ tej wersji nie miałam okazji korzystać. Mnie trochę irytuje fakt, że te maski są w takich wielkich kubłach. Używa się ich i używa, a one się nie kończą. Człowiek zdąży się znudzić, zanim dobije do dna opakowania.
OdpowiedzUsuńNie miałam, w moim hebe nawet jej nie było :)
OdpowiedzUsuńLubię maski Kallos`a, więc tą wersję pewnie też kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedzenie mojego bloga. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Spodobało Ci się na moim blogu?? Jeżeli tak, to zapraszam do grona obserwatorów.
ZAPRASZAM PONOWNIE :)
NIE LINKUJ SIEBIE W KOMENTARZU. Na pewno Ciebie odwiedzę :)